Na samym początku na tym skwerze Karpat, o którym mówiło się, że zapomniał o nim Bóg, harcowały tylko diabły. Nie były to szczególne diabły, zwykłe rogate i włochate, czyniące wiele zła. Ze względu, że na tym terenie grasowało ich bardzo wiele, nikt z ludzi nie chciał za żadne skarby się tu osiedlić. Wydawało się, ze ta kraina która nie posiadała nawet swojej nazwy już zawsze będzie bezludna. Kiedy w piekle wyniku genetycznego eksperymentów wyhodowano dwie nowe odmiany diabłów, jedne nazwano Biesami, a drugie Czadami. Powstałe diabły różniły się od pozostałych, dlatego kierownictwo piekielne postanowiło je umieścić w oddzielnym rezerwacie. Wybór padł na dotąd nieznaną czarcią krainę. Wyłapano dotychczasowo grasująca hordę i zadiablono piekielny rezerwat biesami i czadami. Wtedy też powstała jego nazwa Bieszczady. Ale gdzie jest zło, powinno być dobro, gdzie jest diabeł, powinien być anioł. Zawsze tak było i nawet diabły nie odważyły się tego zmienić. Niestety sfery niebieskie nie zgodziły się na wysłanie aniołów, ponieważ te były edukowane przeciw zwyczajnym diabłom, a nie genetycznym mutantom. Zachodziła obawa, że anioły nie dadzą rady, a horda nowych diabłów wchłonie ich w swoje szeregi. Wtedy Biesy i czady zagrały w orła i reszkę. Kto wylosuje orał będzie od dobrego, a kto wylosuje reszkę zostanie od złego. W tym pojedynku przegrały Biesy i to Czady od tej chwili były od dobrego. Natychmiast wróciła równowaga i normalność. Ludzie zaczęli zasiedlać doliny nad rzekami i potokami, a później poszli nawet w góry i zaczęli zakładać wsie pod samymi połoninami. Ludzie przybywali tu z różnych regionów, z Małopolski, Rusi, Wołoszy, ze Słowacji i od Madziarów. Wszyscy się tu tak wymieszali, wykotłowali, że nie wiadomo kto jest skąd, bo każdy jest stąd. A Czady i Biesy od kilkudziesięciu wieków robią swoją diabelsko-anielską robotę raz lepiej raz gorzej, bo przecież nie da się każdemu dogodzić.